Syn bogatego kupca cieszy się bujną i radosną młodością. Pomaga trochę w sklepie ojcu, razem z kolegami układa piosenki. Wesoło spędza czas z rówieśnikami z Assyżu. Ojciec zamierza wprowadzić Franciszka do stanu rycerskiego, ale Bóg ma inne plany.
Raz, gdy Franciszek pięknie ubrany jedzie konno, widzi na skraju lasu człowieka trędowatego, w obdartej odzieży, o twarzy straszliwie zeszpeconej. Rzuca mu jałmużnę i pośpiesznie odjeżdża. W drodze jednak przychodzi mu na myśl : ,,A gdyby to był Chrystus — może to On zastąpił mi drogę ?” Wtedy zdobywa się na czyn, dla wielu z nas szaleńczy. Zawraca z drogi, zsiada z konia, podchodzi do trędowatego nędzarza i całuje go. Legenda mówi, że w tej chwili żebrak znikł.
Młody Franciszek powraca do domu swego ojca, ale coraz bardziej odczuwa w sobie pragnienie niesienia pomocy biednym i potrzebującym. Zasypuje ojca prośbami o coraz to nowe rzeczy dla biednych. Rozgniewany tym ojciec wydziedzicza go w obecności biskupa. Franciszek w nagłym porywie pozostawia wszystko, zrzuca nawet ubranie i woła wobec zebranych : ,,Dotąd nazywałem Piotra Bernardone moim ojcem, teraz będę mówił : Ojcze nasz, któryś jest w niebie”. Już teraz wie, do czego go Pan Bóg wzywa — będzie „Pieśniarzem Pani Biedy”. Jak rycerze średniowieczni mają swoje ,,panie serca”, tak Franciszek wybiera za taką ,,panią” ubóstwo. Na wzór Chrystusa staje się ubogim i wydziedziczonym.
Średniowiecze to epoka wszelkiego przepychu, zbytku i moralnego zepsucia. Dzięki wojnom krzyżowym Europa staje się coraz bogatsza. Gromadzi łupy, zapomina o Ewangelii. Kościół również dysponuje bogactwem i otacza się przepychem. Franciszek pracował zrazu przy odbudowie kościołów, bądź też przy chorych, ale nie miał jeszcze pewności, do czego ostatecznie przeznacza go Chrystus. Pewnego dnia, gdy służył do Mszy św. w kościele św. Damiana, usłyszał słowa na temat misji Apostołów : „Nie zdobywajcie złota, ani srebra, ani miedzi do swych trzosów” (Mt 10, 9). „To właśnie chcę czynić !” — zawołał. Poznał swoje ostateczne powołanie do ewangelizacji świata w ubóstwie, w pokoju i w miłości. Poszedł więc do ludzi, jak szli Apostołowie, bez pieniędzy, ale z miłością i z Bożym pokojem…
W długich wędrówkach po całej włoskiej ziemi odnajdywał ludzi tęskniących do lepszego i bardziej chrześcijańskiego życia. Wielu z nich rozdawało bogactwa ubogim, wkładało szarą suknię przepasaną sznurem i dopomagało mu w apostolskiej pracy. Franciszka nazywano teraz „ojcem”, a jego pracowitych towarzyszy „braćmi”. Chodzili po wioskach i miasteczkach, przypominali ludziom tak często zapominaną Ewangelię.
I starali się we wszystkim naśladować Chrystusa — zwłaszcza w Jego ubóstwie. Nie gromadzili żadnych zapasów, a żyli tylko z tego, co im ludzie dawali. Całe ich życie było wierne ubóstwu.
Franciszek nie miał wielkich, nadzwyczajnych planów przed sobą. Chciał jednak prosić papieża, aby zatwierdził dla niego i jego towarzyszy regułę zakonną. Zofia Kossak w powieści „Bez oręża” opisuje to mniej więcej tak : „Schorowany papież Innocenty III nie może zasnąć. Dręczy go troska o Kościół Piotrowy. Nagle zapada w sen i widzi, jak wspaniałe kolumny bazyliki na Lateranie rysują się, za chwilę może cały kościół runąć. Ale wtedy ukazuje się drobna postać w szarej opończy i opiera się o słup. W tej chwili słup zaczyna się prostować, a za nim cała budowla stoi prosta i mocna. Papież budzi się przejęty do głębi. W ciągu dnia czekają go liczne audiencje. Przychodzą różni dostojnicy. Wreszcie jeden z kardynałów melduje papieżowi, że jakiś biedaczyna z Asyżu, «pomyleniec» zapewne, chce prosić papieża o zatwierdzenie jego Reguły — tak nierealnej — zdaniem kardynała, że zabrania posiadania jakiejkolwiek własności. Kardynał jest gotowy odprawić biedaczynę, ale papież nalega : « Idź, wprowadź go jednak». I wszedł mały, niepozorny, wydawał się małym ptaszkiem, zabłąkanym tu przypadkiem. Przy drzwiach pozostali jego bracia spoglądając z niepokojem. Trwożyła ich przepaść, jaka zdawała się dzielić majestat Piotrowy od tego żebraka. Franciszek podszedł do tronu, ucałował kornie stopę Namiestnika, podniósł się i błagalnie spojrzał w twarz Innocentego i… nie był w stanie nic powiedzieć. — Co za prostak ! — mruknął któryś z kardynałów. — Cicho… cicho… patrzcie na Ojca Świętego. Papież otworzył szeroko źrenice i wbił je w stojącego przed nim człowieczynę niemal z przerażeniem. Gdzie go widział ? — Kiedy ? ! Przecież zna tego żebraka ! To on podpierał Lateran. Nastaje cisza. Majestat Piotrowy i biedaczyna w zgrzebnej opończy stoją nadal bez słowa, naprzeciwko siebie. Serce Innocentego zalewa fala radości tak wielkiej, że odbiera mu głos, podobnie jak Franciszkowi odbiera onieśmielenie. Więc Bóg jest przy nim. Papiestwo zachowało łączność z Chrystusem ! Mimo grzechów i błędów popełnianych przez swe sługi Chrystus czuwa nad rzymskim Kościołem ! Daje widomy znak… Synu mój, synu — szepcze prawie nieprzytomnie — błogosławię ciebie i wszystko, co czynisz… i nie odrywając oczu od biedaczyny, papież sięga po pióro ; u dołu pergaminu pisze drżącą dłonią : Błogosławimy i zatwierdzamy, Innocenty III, Sługa Sług Bożych… Zatwierdził ? Naprawdę zatwierdził ? Jak to ? Co się stało ? Dlaczego zatwierdził ? Przecież mówili wszyscy, że… Pan nasz musiał mu powiedzieć ?”
Nowa rodzina zakonna powiększała się z wielką szybkością. Jej działalność skierowana była także na odnowienie życia ludu świeckiego przez tzw. „trzecie zakony”. Dziś jest ona najliczniejsza z wszystkich rodzin zakonnych. Dzięki niej duch ewangelicznego ubóstwa jest stałym źródłem duchowego odnowienia wiernych.
Z miłości do ubogiego Jezusa Franciszek odbywał również podróże misyjne do Francji, Hiszpanii, Egiptu i do Ziemi Świętej. Chciał nawracać muzułmanów. Ale nie tak, jak to czynili „krzyżowcy” w swoich wyprawach „ogniem i mieczem”. Nie chciał posługiwać się gwałtem ani orężem, lecz mocą Ewangelii, która głosi wszystkim ludziom pokój, nawołuje do miłości bez żadnej różnicy religii i ras, a więc i dla muzułmanów. Dla Franciszka muzułmanie byli „braćmi”, których należy doprowadzić do poznania tajemnicy Chrystusa, głosząc Ewangelię przykładem i słowem, a przede wszystkim miłością. Pobudką do miłości każdego człowieka był dla niego Ten, który powiedział : „Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu z was, Mnieście uczynili !” W imię tej miłości Franciszek domagał się od chrześcijan, aby zastąpili gwałt — łagodnością, aby zamiast nienawiści i pogardy mieli nawet dla swoich wrogów miłość. Co więcej, według św. Franciszka każdy chrześcijanin powinien być gotów ponieść nawet męczeństwo za zbawienie muzułmanów, których dusze odkupione krwią Zbawiciela były o wiele droższe niż kamień Grobu świętego.
Tego posłannictwa św. Franciszka nie zrozumiano wówczas w pełni. Musiało upłynąć siedem wieków, od Innocentego III do Pawła VI, aby Kościół zrozumiał, że głoszenie Ewangelii pokornym życiem, pełnym dobroci i łagodności, przygotuje dopiero teren do uznania ofiary Syna Bożego. Miłość Franciszka nie ograniczała się tylko do ludzi. Dla niego słońce, gwiazdy, księżyc, woda, ogień, życie i śmierć, tworzyły wielką bratnią wspólnotę. Wyraża to znana jego pieśń do słońca :
„Pochwalony bądź Panie z wszystkimi Twoimi stworzeniami, a przede wszystkim z naszym bratem słońcem, który dzień daje, a Ty przez nie świecisz…
Przez naszego brata księżyc i nasze siostry gwiazdy, które stworzyłeś na niebie jasne i ciemne i piękne…
Pochwalony bądź przez wiatr… powietrze…
obłoki… wodę… ogień… noc… ziemię… Czyńcie chwałę i błogosławcie Panu i składajcie Mu dzięki i służcie Mu z wielką pokorą”
Radosna, wrażliwa i artystyczna dusza Franciszka odnajdywała w pięknie przyrody odbicie samego Boga. Ten dobry, rozśpiewany człowiek, którego miłość ogarniała wszystkich i wszystko, poruszał zatwardziałych grzeszników i przekonywał ludzi, iż najważniejszą rzeczą jest odnalezienie Chrystusowej Prawdy. Gdziekolwiek się ukazywał, niósł z sobą spokój i szczęście.
Święty „Biedaczyna”, który zmarł w 46 roku życia, pozbawiony wszystkiego, uczy nas cierpienia, wyrzeczenia, modlitwy i miłości. Świat dzisiejszy woła o serce i o miłość. Bez miłości bowiem świat staje się „martwą mową”, a bez serca życie człowieka jest puste i zimne. Św. Franciszek — to jedna z najpopularniejszych postaci wśród bohaterów wiary ; wzór, który zawsze jaśnieje miłością.
Warto przeczytać także: Św. Franciszek z Asyżu – życiorys