Zapomniane przykazanie (Ks. Piotr Skarga)
W niedzielę, 23 marca 1597 roku, w ciasno zapełnionym ludźmi kościele panowała wielka cisza. Już po raz ósmy od chwili rozpoczęcia sejmu zebrali się tu panowie senatorowie wraz z królem, Zygmuntem III Wazą. Przybyło też mnóstwo gapiów, aby popatrzeć na króla i sławnych ludzi Rzeczypospolitej i posłuchać, co też będzie do nich mówił kaznodzieja. Z ambony rozlega się donośny głos :
„… A owa krew i pot poddanych i chłopów, które nieustannie płyną, jakie całemu królestwu gotują kary ? Powiadacie sami, że nie ma państwa, w którym szlachta bez żadnej przeszkody używa. I sami widzimy nie tylko ziemiańskich, ale i królewskich kmiotków wielkie opresje, z których nikt ich wybawić i poratować nie może. Rozgniewany ziemianin albo starosta królewski nie tylko złupi wszystko, co ubogi ma, ale i zabije, kiedy zechce, a za to i słowa złego nie ucierpi. Tak to królestwo, poddane robaczki nędzne, z których wszyscy żyjemy, opatrzyło…”
Pochyliły się nisko głowy możnych tego świata. Bo też kaznodzieja im nie pochlebiał, ale jak starotestamentowy prorok gromił zło, które się rozrosło w Rzeczypospolitej, zapowiadał upadek Ojczyzny, jeśli nie nastąpi poprawa. Gromił krzywdę społeczną, ucisk ubogich, niezgodę, pychę… W czasach największych tryumfów, kiedy królestwo polskie było w rozkwicie, rzucał groźne proroctwa, że krzywda i zło doprowadzą kraj do upadku. Już po raz drugi podczas tego sejmu stanął w obronie chłopów, których panowie niemiłosiernie uciskali, traktując ich jak niewolników, a przecież :
,,… Starzy chrześcijanie, którzy za pogaństwa niewolniki kupne mieli, wszystkim wolność dawali, jak braciom w Chrystusie” — wołał kaznodzieja. „A my wiernych i świętych chrześcijan, Polaków tego narodu, którzy niewolnikami nie byli, bez żadnego prawa siłą zniewalamy… Jak się takim prawem wszystkiego na świecie chrześcijaństwa nie wstydzić ? Jak się z taką tyrańską krzywdą na oczy Boskie ukazywać ?…”
Kim był ten kaznodzieja, który w imieniu Kościoła tak wstawiał się za uciskanymi i za tymi, którzy żadnych praw w kraju nie posiadali ? To ksiądz Piotr Skarga, jezuita, kaznodzieja królewski. Urodził się on w roku 1536. Był wychowankiem Akademii Krakowskiej. Wybitny kaznodzieja, sławny pisarz, znany zwłaszcza ze swych „Żywotów Świętych” i „Kazań”. Król Zygmunt III Waza powołał go w roku 1588 na stanowisko kaznodziei nadwornego, które pełnił aż do swojej śmierci w roku 1612. Przez 24 lata zabierał głos w czasie 18 sejmów, gromiąc ślepotę polityczną i nieczułość szlachty. Nie tylko słowami nawoływał do miłosierdzia i poprawy, ale sam opiekował się wszelką nędzą. Założone przez niego Bractwo Miłosierdzia wspierało nędzarzy. Bank Pobożny pomagał rzemieślnikom. Skrzynka św. Mikołaja zaopatrywała w posag ubogie panny, Bractwo Betanii św. Łazarza ratowało opuszczonych. Znali go ubodzy Krakowa, Warszawy, Wilna, Poznania, Pułtuska i Sandomierza. Słowem i czynem dowodził, że pierwszym przykazaniem, podstawowym prawem Królestwa Bożego, jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Kto żyje niezgodnie z tym prawem, nie jest dobrym chrześcijaninem. Bóg i dziś przypomina o tym chrześcijanom w słowach Ewangelii i przez Kościół.
W czasach reformacji Kościół w naszym kraju czynił to przez kaznodzieję nadwornego ks. Piotra Skargę, wiele lat później przez brata Alberta, apostoła ubogich, niedawno przez ojca Maksymiliana Kolbego. Dziś czyni to przez wielu innych, którzy życiem swym realizują przykazanie miłości i pociągają za sobą innych.