Życiorys – Św. Wincenty a Paulo

Św. Wincenty a Paulo – W pałacu i na galerach

Francja na przełomie XVI i XVII wieku, na skutek wojen, została straszliwie zniszczona. Ziemia uprawna leżała odłogiem. Żołnierze dopuszczali się wielu okrucieństw i kradzieży. Na ulicach miast można było zobaczyć mnóstwo żebraków oczekujących pomocy. Z czasem zaczęto dla nich organizować szpitale, tzw. domy pracy. Potrzebujących było jednak o wiele więcej niż szpitali. Dlatego często biedni kradli, dopuszczali się różnego rodzaju przestępstw, za które byli skazywani na więzienie.
P. Górska w książce ,,Sługi Boże” tak przedstawia niedolę więźniów :
,,Czarne lochy więzienne były przepełnione skazanymi — jedni siedzieli bezwładnie na wiązkach zgniłej słomy, inni leżeli pokotem na ziemi, lub też snuli się ociężałym krokiem, chudzi i wynędzniali, z posępnym błyskiem zapadniętych oczu. Ludzi tych miażdżyła w tej chwili myśl : — Jutro zakują nas w kajdany, przeprowadzą ulicami Marsylii, władują na galery i każą nam wiosłować całymi dniami bez wytchnienia, aż do upadłego ! Lepsza byłaby śmierć ! Nagle rozległ się na korytarzu odgłos zbliżających się kroków… Ksiądz Wincenty ! — przebiegało z ust do ust — Nasz ojciec ! Nasz opiekun !… ten litościwy ksiądz, o którym mówili wszyscy więźniowie we Francji, gdyż pierwszy zapłakał nad ich losem, pierwszy się nimi zajął, pomyślał nie o tym, żeby ich karać, lecz żeby poprawiać”.
Był to rok 1619. Ks. Wincenty za wstawiennictwem Gondiego został mianowany przez króla Ludwika XIII kapelanem galerników — więźniów w Paryżu, a później w Marsylii. Galery były to zbrojne okręty, przeznaczone do obrony wybrzeży przed rozbójnikami morskimi. Skazywano na nie we Francji przestępców na paroletnią lub dożywotnią ciężką pracę jako wioślarzy. Ks. Wincenty przyjrzał się tej pracy z bliska, a także obserwował sposób odnoszenia się władz do galerników. Widział, że traktowano ich jak zwierzęta. Gdy w pracy ustawali ze zmęczenia, bito ich strasznie. To wszystko głęboko wstrząsnęło ks. Wincentym.
Dzięki temu, że miał wpływ u władz, uzyskał dla nich pewną poprawę warunków życia. Otrzymali trochę lepsze mieszkanie, zaczęto ich traktować w sposób bardziej ludzki, pozwalano na odwiedziny, uwolniono niewinnych. Ks. Wincenty okazywał galernikom wiele współczucia, miłości, dlatego zwracali się do niego ze wszystkimi potrzebami. Przykładem jego czynnej miłości było wydarzenie, o którym opowiadają wszyscy biografowie. W czasie jednej z licznych wizyt u więźniów ks. Wincenty zobaczył młodego, zrozpaczonego człowieka, który pozostawił w domu żonę i dzieci bez środków do utrzymania. W rozmowie skazaniec przyznał się, że podczas służby u pewnego bogacza popełnił kradzież z powodu biedy w domu. Ks. Wincenty wzruszony położeniem galernika przebrał się w jego ubranie, zastąpił go w pracy na galerach, ten zaś wrócił do swojej rodziny. Po pewnym okresie ks. Wincenty został rozpoznany i uwolniony.

Ks. Wincenty mógł w swoim życiu piąć się po szczeblach władzy i zupełnie nie interesować się potrzebami biednych ludzi. Od początku bowiem życia kapłańskiego łączyły go przecież bliskie stosunki z ludźmi, którzy mieli wielkie wpływy polityczne w ówczesnej Francji. Był kapelanem pałacowym królowej Małgorzaty z rodziny Gondi. Miał też kontakty z tymi, którzy bezpośrednio rządzili Francją, z królem Ludwikiem XIII, regentką Anną Austriaczką. Ona to powołała go nawet na urząd sekretarza generalnego w Kongregacji Spraw Kościelnych. Wszystkie jednak wpływy, jakie posiadał u czynników rządzących, wykorzystał dla dobra potrzebujących.

Ks. Wincenty potrafił nie tylko dostrzec nędzę ludzką w najróżnorodniejszych odmianach. Chciał przede wszystkim zlikwidować krzywdę ludzką i niesprawiedliwość. Do realizacji tych zadań powołał : Bractwo Miłosierdzia, Towarzystwo Pań Miłosierdzia i zgromadzenie zakonne „Księży Misjonarzy dla pracy nad ludem wiejskim”. Przy współpracy św. Ludwiki de Marillac założył zgromadzenie SS. Miłosierdzia, zwanych popularnie szarytkami. Przez regułę, którą im nadał, wyprzedził daleko swoją epokę. Siostry nie miały przebywać w domach ściśle zamkniętych — klauzurowych. Domy te miały być otwarte dla wszystkich potrzebujących.

Ks. Wincenty budował szpitale, domy noclegowe, schroniska dla starców, w których pracowały wszystkie instytuty przez niego założone. Dla niego każdy człowiek — nawet najbiedniejszy — był Chrystusem oczekującym pomocy. Dlatego przyjmował wszystkich w swoich zakładach, a więc dzieci umierające z głodu, podrzucone niemowlęta, ludzi w brudnych łachmanach, chorych itp. Dlatego słusznie nazywano go ,,ojcem ubogich”. Szczególnie dużo było ich w okresie wojny 30-letniej. Domagał się wówczas od królowej i kardynała Mazariniego zmiany polityki. Pisał też do papieża Innocentego X z prośbą, by interweniował w sprawie pokoju. Całemu światu ukazał nowy sposób apostołowania, którego potrzebowała ówczesna epoka.

Siostry szarytki przybyły do Polski już w 1853 r. Pracowały w wielu szpitalach w naszym kraju. I dziś można je spotkać w niektórych szpitalach. Pracują też w wielu zakładach dla upośledzonych dzieci czy w zakładach dla dorosłych.

Ks. Wincenty umarł w 1660 r., a po kilkudziesięciu latach został ogłoszony świętym i patronem wszystkich stowarzyszeń miłosiernych, istniejących w Kościele katolickim.