Z idei odrzucenia technologii zrodziła się poetycka wizja „sielankowej ekologii”.
Według -obrońców tej doktryny „doskonałość przyrody daje szczęście, prawdę, przyjemność i zadowolenie, podczas gdy cywilizacja rodzi tylko nieszczęścia, cierpienia i zmartwienia”. Technologia jest złem samym w sobie. Odcina ludzkie zwierzę od jego naturalnych korzeni i uniemożliwia mu życie w symbiozie z matką naturą. U sielankowego ekologa rodzi się wręcz fobia w stosunku do uprzemysłowienia i technologii. Jest to typowa reakcja unikania, zrodzona z trudności skonfrontowania swoich własnych pragnień ze społeczną propozycją, uważaną za agresywną.
Nurt ten nie ma odniesienia do sfery politycznej czy ekonomicznej, należy go raczej rozpatrywać z punktu widzenia psychoanalizy. Pominąwszy lęk przed społeczeństwem, szacunek wobec ludzi występuje tam jako pragnienie rozpuszczenia się w łonie matki natury. Woda, morze, ocean – niebieska planeta – uznawane są za źródła ochronnej mocy, a powrót do źródeł oznacza cofanie się do stanu pierwotnego. W tym przesadnym zainteresowaniu środowiskiem naturalnym mamy do czynienia z projekcją analityczną. Ziemi nadaje się cechy kobiecego łona: chroni swe dzieci, rozdaje dobrodziejstwa, jest szlachetna w swoich darach. Postrzegana jest jako kobieta atakowana przez męską istotę – wojowniczą i niszczycielską. Technologię natomiast przedstawia się jako instrument (falliczny) ułatwiający człowiekowi jego zbrodnie przeciwko matce naturze.
Niezwracanie uwagi na kontekst polityczny i ograniczanie się jedynie do przesadnej troski o naturalne środowisko prowadzi do niekompletnych i nielogicznych ocen stanu natury. Często można je uznać za sekciarskie czy nawet fanatycznie wypaczone. Na przykład perspektywa planetarnej katastrofy, opracowana w synkretyczny sposób, może doprowadzić do błędnych propozycji rozwiązywania realnych problemów ekologicznych. Takie propozycje pojawiają się nie tylko w kręgach sekciarskich, czasem wynikają z teologicznego rozumowania, które daje początek nowym założeniom ideologicznej wizji ekologii. Zjawisko to może zaistnieć także w grupie kierującej się zawężonym myśleniem sekciarskim, niebędącej jednak sektą.
Odrzucenie globalnego zainteresowania powoduje ograniczenie ekologii do jednego wybranego tematu, na którym skupiają się adepci sekty. Dokonuje się podział na tych, którzy są przekonani o słuszności tej tezy, i na pozostałych. Wśród niektórych obrońców środowiska naturalnego (występujących przeciw przemysłowi nuklearnemu, polowaniom na zwierzęta, popierających ekologiczne rolnictwo, ochronę delfinów itd.) obserwujemy rozwój paranoicznego poczucia, że są prześladowani. Niezrozumienie albo pogarda przejawiana przez społeczeństwo wobec rzeczywistości społeczno-ekonomicznej związanej z danym problemem ma bezpośrednie następstwo w postaci odrzucenia tegoż społeczeństwa. W ten sposób ten, kto się sprzeciwia, staje się tym, kto jest niezrozumiany. Następuje zamknięcie się grupy, mające cechy paranoi, a następnie usunięcie jej na margines.
Grupy o podobnych przekonaniach starają się wywierać społeczny i medialny nacisk, obierając nieznaną albo zaginioną cywilizację za punkt odniesienia, co pozwala na rozlepianie plakatów i rozgłaszanie wszelkich niedorzeczności bez możliwości ich sprawdzenia.
Skrajnym przykładem tego zjawiska może być sekta Ecoovie, która stworzyła swoją doktrynę, wykorzystując idee ekologii, głosząc przesadną troskę
o środowisko naturalne i kult narodu indyjskiego. Grupa adeptów wraz z mistrzem Pierre’em Borisem Maltais’m alias Pielem Petjo Maltestem, alias Normanem Williamem, alias Maolinem Tiamem wędrowała w Wielkim Marszu Ekologów wokół Ziemi. Ostatecznie uczniowie trafili do szpitala z powodu wyniszczenia i niedożywienia albo na Oddziały psychiatryczne ze względu na zaburzenia halucynacyjne. Po piętnastu latach wędrówek ostatni uczniowie sekty postawili swoje namioty w Finlandii, gdzie prowadzą życie w skrajnym ubóstwie. Zasadnicza część sekty rozwiązała się latem 1994 roku. Pozostało tylko kilku uczniów, którzy zgrupowani wokół „mistrza” zamieszkali w Kanadzie. Jest to przykład tej samej „czystej i twardej” ekologii fundamentalistycznej, która doprowadziła do utworzenia sekty Siło wokół guru Mariusa Rodrigueza Cobosa.
Ruch samowyzwoleńczy Siło, znany z akcji ochrony lasów amazońskich i ze swego stanowiska, by wieść życie naturalne, z dala od wszelkich źródeł szkodliwości i zanieczyszczeń, to doskonały przykład sekty zorganizowanej wokół rygorystycznej doktryny związanej z ochroną środowiska naturalnego i praktykującej całkowitą indoktrynację w imię wielkich ideałów humanistycznych i ekologicznych.
Ostatnio głośna była sprawa podobnej postawy „pierwotnego naturalizmu” i „fundamenlali.stycznego interpretowania Biblii” w sekcie Tabitha’s Place. Członkowie sekty zostali oskarżeni o niewłaściwą opiekę nad małym dzieckiem, które zmarło z powodu wady rozw.ojowej serca. Nie pozwolili bowiem na podjęcie działań, które mogły zapobiec tej tragedii, ponieważ uważali, że nikt nie ma prawa sprzeciwiać się woli boskiej, a życie lub śmierć dziecka zależy jedynie od tej woli. Ponadto nowoczesne terapie są, ich zdaniem, wytworem skorumpowanej cywilizacji, dalekiej od biblijnych zasad.
Także w Zakonie Świątyni Słońca widoczne są wpływy fundamentalistycz-nego traktowania idei ochrony środowiska naturalnego. Prowadzone są tam prelekcje i praktyki związane z biodynamicznym rolnictwem i energetyzowa-niem pokarmów, odbywają się apokaliptyczne wystąpienia na temat zanieczyszczenia naszej matki Gai i tym podobne. Według Luca Joureta jedynie praktyki integrystycznej ekologii mogłyby uratować człowieka i planetę.