Życiorys – Romuald Traugutt

W dniu 5 sierpnia 1864 r. przy Cytadeli warszawskiej zgromadziły się tysiące ludzi. Na stracenie prowadzono pięciu członków rządu powstania styczniowego. Wśród nich był Romuald Traugutt. On to przez pół roku, aż do chwili swego aresztowania w kwietniu 1864 r., stał na czele rządu i kierował powstaniem. Dziś na miejscu, gdzie stracono na szubienicy Traugutta i jego czterech towarzyszy, znajduje się krzyż i tablica pamiątkowa.

Dnia 21 stycznia 1963 roku umieszczono tablicę pamiątkową przy nie istniejącej już dzisiaj ulicy Smolnej. To przy tej ulicy mieszkał kiedyś Traugutt jako wódz powstania. W następnym dniu zostało otwarte Muzeum w X Pawilonie Cytadeli warszawskiej ; tu właśnie, w jednej z cel Traugutt spędził jako więzień ostatnie cztery miesiące życia. Na tę uroczystość przybyli najwyżsi przedstawiciele rządu polskiego. Kim był ten człowiek, że 100 lat po jego śmierci Polska pamięta o nim i składa mu hołd ?

Romuald urodzony w roku 1826 spędził swe lata dziecięce i młodzieńcze w rodzinnych stronach na pograniczu Podlasia i Polesia. Był zdolny i inteligentny. Po ukończeniu gimnazjum w Świsłoczu (ze złotym medalem) obrał karierę wojskową. Pierwsze lata służby spędził w Wojskowej Szkole Inżynierskiej w Żelechowie, w powiecie łukowskim. Były to najspokojniejsze i najszczęśliwsze lata jego życia. Ten, który w przyszłości miał umrzeć za wolność swojej Ojczyzny, Polski, w roku 1849 musiał brać udział w wyprawie armii rosyjskiej przeciwko powstaniu na Węgrzech.

Wkrótce po ślubie wyruszył na wojnę krymską. Zabrało mu to blisko trzy lata życia. Zawsze niezwykle opanowany, w najcięższych chwilach walki umiał zachować spokój i zimną krew. Toteż raporty dowódców wyrażały się o Traugucie z wielkim uznaniem.

Po wojnie został generalnym likwidatorem spraw gospodarczych Armii Południowej. Okazał się człowiekiem wielkiej uczciwości, dalekim od przekupstwa, tak częstego w jego środowisku. Przeniesiony potem do Petersburga został instruktorem i wykładowcą w Wojskowej Szkole Inżynieryjnej. Awans do stopnia kapitana i order św. Anny III klasy wróżyły młodemu oficerowi wielką przyszłość.

Los zrządził jednak inaczej. Po śmierci dwojga dzieci i ukochanej żony źle czuł się w tym mieście, w którym spotkało go to nieszczęście. Zatęsknił za rodzinnymi stronami. Na usilne prośby został zwolniony z wojska w stopniu podpułkownika. Ożeniwszy się powtórnie osiadł na ziemi w rodzinnych stronach, aby zająć się wychowaniem dwóch córek z pierwszego małżeństwa. Daleki od wszelkich ambicji politycznych chciał prowadzić życie spokojnego człowieka.

Wybuchło powstanie styczniowe. Traugutt był trzeźwy, jako fachowiec w sprawach wojskowych zdawał sobie sprawę, do czego pchnęli naród nierozważni przywódcy. Na procesie powiedział : ,,Powstania nikomu nie doradzałem”. Upływały miesiące, a on nie włączał się do walki. Uczynił to dopiero w maju 1863 roku. Objął dowództwo nad małym oddziałem powstańczym, po rozgromieniu którego przybył do Warszawy. Rząd mianował Traugutta generałem i powierzył mu urząd komisarza nadzwyczajnego.

Gdy inni zawiedli i nie było człowieka, który miałby odwagę i zdolności pokierować dalej powstaniem, podjął się tego w Warszawie Romuald Traugutt. Objął najwyższą władzę. Został dyktatorem. Chciał ratować naród. ,,Władza jest u nas aktem poświęcenia, a nie ambicji” powtarzał niejednokrotnie. Cały ciężar kierowania walką o wyzwolenie Polski spoczywał odtąd na jego głowie. Do późna w noc świeciło się w pokoju, w którym samotnie, z dala od rodziny, opracowywał dekrety i instrukcje rządowe.

Chciał stworzyć dobrze działającą administrację, której brak tak boleśnie dał się odczuwać poprzednio. Chciał przekształcić oddziały partyzanckie w regularną armię. Baczną uwagę zwrócił na chłopów. W nich widział zasadniczą siłę w walce z wrogiem. W nich widział ostatnią nadzieję zwycięstwa.

Nie dał się namówić do stosowania terroru i okrucieństwa zarówno wobec wroga, jak i wobec swych przeciwników.

Głęboko wierzący w Boga, niczego nie zaniedbał z ludzkich środków, które by mogły doprowadzić do zwycięstwa. Nie bał się wezwać chłopów do walki z wrogiem. Widział, że chłopom trudno jest walczyć o wolność, której nie mieli od kilku wieków. Dostrzegał ich krzywdę. Dlatego z całą surowością wprowadzał w życie dekret o ich uwłaszczeniu. Mimo iż wykazywał dojrzałą i rozumną postawę, nie brakło mu przeciwników.

Na obranym posterunku wytrwał do końca. Gdy inni widząc, co grozi, odsuwali się lub uciekali za granicę, on trwał. Do ostatnich dni prowadził na Smolnej pracę. Trwał nawet wtedy, gdy aresztowani załamywali się i zdradzali innych. Traugutt rozumiał, że miłość do Ojczyzny wymaga od niego, by na stanowisku pozostać do końca. Był świadomy tego, że nie wolno mu uciekać i pozostawić na pastwę losu walki o wolność Ojczyzny. Romuald Traugutt mógł rzucić wszystko i uciekać. A jednak tego nie uczynił. Pozostawał na stanowisku aż do chwili aresztowania.

Skąd Traugutt czerpał taką siłę ? Czym się w życiu kierował ? Był człowiekiem głęboko wierzącym i praktykującym. Często i dużo się modlił. Jego korespondencja, szczególnie ta z czasów, gdy był dyktatorem powstania, bardzo wymownie świadczy o tym, że w swoim życiu kierował się zasadami Ewangelii.

Z religii czerpał siłę potrzebną do takiego postępowania. Religia przepajała całe jego życie. W niej znalazł źródło siły, aby wytrwać do końca. Świadczą o tym jego słowa skierowane do generała Hauke-Bosaka na krótko przed aresztowaniem :

„W naszym położeniu dotychczasowym często nie można wielu rzeczy zrobić, jak się rozumie i jak potrzeba ; w takich razach trzeba robić, co tylko można, a resztę śmiało spuszczać na Boga. Szczerej pracy i poczciwym chęciom prędzej czy później Bóg zawsze dopomoże i pobłogosławi…”

Te słowa Traugutta potwierdzają jeszcze raz, że jego miłość Polski płynęła nie tylko z faktu, że był Polakiem, ale szczególnie z jego przekonania przepojonego duchem Ewangelii Chrystusa.